30 października, 2008

Wschód słońca na Babiej Górze


Niby prosta historia z cyklu 'o pięciu takich, którzy chcieli ukraść księżyc', lecz jak życie pokazało nic nie przychodzi tak prosto. Gdy w sobotnie popołudnie zaświeciło słońce, w naszych głowach szybko zrodziła sie myśl wyskoczenia gdzieś w Beskid i chęć oderwania się choć na chwile od codzienności. Plan prosty - Stożek, Czantoria w świetle czołówek. Niestety jednak... złośliwość rzeczy martwych zmusiła nas do odwrotu jeszcze przed Skoczowem co jednocześnie wiązało sie z koniecznością odholowania wyprawowej bryki z powrotem do Łazisk.
Na szczęście upór i determinacja jaką się kierowaliśmy tego wieczoru nie pozwoliła się nam poddać i już w niespełna 2,5 godziny później, po zmianie samochodu i w nieco wzbogaconym składzie znów jechaliśmy w kochane góry. Tym razem naszym celem stała się Babia Góra.
Po dwóch szybkich godzinach zameldowaliśmy się na parkingu na Krowiarkach, gdzie mając spory zapas czasu, spędziliśmy parę miłych chwil;) Następnie szybkie przepakowanie, czołówki na głowy i wyruszyliśmy na podbój góry.
Widoki jakie towarzyszyły nam po wyjściu ponad granicę lasu powalały na kolana. Gwiaździste niebo, spadające gwiazdy, morze mgieł... to zostaje w pamięci.
Najlepsze jednak wciąż czekało na nas na szczycie. Spektakl kolorów, gra światła i cienia jaka rozpoczęła się gdy słońce zaczęło wschodzić jest nie do opisania.
Cudowny poranek dał nam ogromne ilości energii na nadchodzący tydzień.
Zapraszamy do krótkiej fotorelacji z wyjazdu:







Od lewej:Adam, Michał, Hania, Tomek i Kazik

Brak komentarzy: