Po tygodniach przygotowań, załatwiania spraw czysto organizacyjnych - wreszcie upragniony wyjazd!
Tutaj ostatnie pakowanie po grillu u pana Damiana. Michał i Kazik już latali po placu w kaskach...
Mała awaria tarczy i klocków hamulcowych w jednym z samochodów po dotarciu do Salzburga - Die Bramsen sind kaputt!!!
Całkiem miły i przyjemny obóz pierwszy przy Lucknerhausie (1918 m n.p.m.)
Kozic i innych tego typu stworków było pod dostatkiem:))
Ekipa w pełnej gotowości przed atakiem na 2800(Dejw, Jaskół, Konrad, Sobót, S&S, Kaziu i Tomasz). Plan dnia - dojście do schroniska Stüdlhütte.
Cel naszej wyprawy był jeszcze 2 dni przed nami, a już wywierał na każdym ogromne wrażenie...
Mały postój i przebieranie się na 2241 m n.p.m.- Lucknerhutte:D
Tomasz pokonujący strome pole śnieżne.
Schronisko Stüdlhütte(2801 m n.p.m.) - coś jakby chciał beczki pod Elbrusem przypominać,tyle że trochę bardziej nowoczesny - 20 euro za nocleg boli:P
Michał,Kaziu i Konrad przed schronem.
A tutaj już pod nami - tego samego dnia treking na Luisenkopf(3205m n.p.m.)
I znowu Gross widziany tym razem z ponad 3 tyś. metrów.
Dawid a w tle Wielki Dzwonnik
Michał i Tomasz odpoczywają-w tle jakby nas chciał prześladować Grossglockner-Wielki Dzwonnik..
Wieczorem pada decyzja, że z powodu złych prognoz pogodowych, atakujemy nazajutrz. Po krótkiej nocy na 2800 opuszczamy schron koło 4 nad ranem i zaczęliśmy trawers lodowca-tutaj przepiękny wschód słońca...
...a po drugiej stronie seraki
Po ciężkim rypaniu na lodowcu, na sam koniec przed wysokością 3500, nadeszła walka z kominem śnieżnym o nachyleniu 65-70 stopni…
Wymagające podejście, wynagrodzone bajecznym widokiem z grani. Morze chmur, rewelacyjna panorama na całe otaczające nas pasma gór... Przygotowania do podejścia na grań szczytową.
Najpierw ostro pod górę ,już w śniegu, przechodzącym w lód. Zespół I.
Zespół II.
Następnie walka w skale, granią – przy ekspozycji mogącej niejednemu przysporzyć palpitacji serca, pięciuset metrowe przepaście, osuwające się głazy, i wspinaczka w stromej skale. Zespół pierwszy czyli Michał...
oraz Sobót i Konrad prze filarem szczytowym Kleinglocknera(3783m n.p.m.). Po pokonaniu tego wierzchołka, opuszczą się do przełączki między Glocknerami (Glocknerscharte 3766m n.p.m.) i stamtąd po pokonaniu kluczowych na całej drodze trudności można cieszyć się ze zdobycia szczytu.
2 maja 2007 koło godziny 14. PIĘKNIE JEST:))) !!! Dawid z Michałem świętuja zwycięstwo.
Mała sesja na szczycie. / Michał
Dawid
Konrad
Drugi zespół dotarł jedynie do niższego wierzchołka - Kleinglockner(3770 m n.p.m.). Ujęcie ze szczytu. Z powodów technicznych oraz pogarszającej pogody musieliśmy się wycofać... Cóż poprawka nieunikniona;)
W drodze powrotnej zahaczamy o Słowenię. Pojechaliśmy zobaczyć Welikankę w Planicy - królową skoczni... hmm chyba każdy oczekiwał czegoś więcej;)
The End. Jeszcze raz dzięki za świetny wyjazd!